Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VI.djvu/43

Ta strona została przepisana.

SŁUŻĄCA. No co? kupiła? Ja wiedziałam, że ona kupi. Choć to szkoda — taka ładna peleryna...
JADWIGA. Kasiu, weź te pieniądze i zmień zaraz — kup dwie cytryny dla pana do herbaty, a tej pannie odnieś pięć rubli
SŁUŻĄCA. Pani jej to za dwadzieścia rubli sprzedała?
JADWIGA. Ach! proszę cię, nie męcz mnie swojem gadaniem. Głowa mnie boli.
SŁUŻĄCA. A węgle?
JADWIGA. Masz tu klucz od piwnicy — idź sobie sama (daje klucze).

(służąca wychodzi. Jadwiga zakłada abażur na lampę zielony; światło w kanale zmienia się na zielone, przysuwa fotel do stołu i siada na nim wygodnie — owija się pledem. Zamyka oczy i pozostaje tak nieruchoma. Słychać szmer deszczu, bijącego o szyby. Przez drzwi kuchenne wsuwa głowę Korski w palcie z podniesionym kołnierzem).


SCENA DZIEWIĄTA.
JADWIGA — KORSKI.
ஐ ஐ

JADWIGA (drgnęła, spostrzega Korskiego). Pan? tędy?
KORSKI. Spotkałem służącą w bramie — powiedziała mi — że pani sama — nie chciałem deranżować. Zresztą ja i tak na chwilę.