JADWIGA. Gdyby można było zapomnieć o wielu, wielu rzeczach.
KORSKI. Trzeba zapomnieć. Trzeba się odgraniczyć od wszystkiego, powiedzieć sobie — wchodzę w krąg świetlany i przebywam w nim rozkosznie sam, odcięty tak od drobiazgów, jak i od wielkich rzeczy.
JADWIGA. Wam mężczyznom to łatwiej — nam kobietom trudniej.
KORSKI. Same jesteście temu winne! Nie mówię tego do pani, bo ty jesteś w wyjątkowej sytuacji. Wyszłaś za mąż może nie tak bardzo świetnie majątkowo, ale moralnie chyba żalić się nie masz prawa.
JADWIGA. Czy ja się żalę?
KORSKI. Ale te inne, te które całe życie narzekają, dręczą się, męczą, piekło czynią sobie i mężom — dlaczego nie mają dość siły, aby pójść sobie z tego domu, który jest dla nich klatką, więzieniem — Bóg wie czem — ale nie domem — (zapala się po adwokacka). Daruj pani — ale takie kobiety nie zasługują na współczucie. Jakto? stworzenie ludzkie przez pomyłkę zostało skute na całe życie z drugiem stworzeniem, które popełniło taką samą pomyłkę! I oto — tragedja... (i mimowoli przejęty tematem zaczyna wykonywać gęsta adwokackie — wskazując na ściany pokoju) Tragedja mała domowa, a mimo to prawdziwa straszna tragedja! — Oto dom, oto ognisko rodzinne! Dwoje ludzi spętanych przysięgą pod tym jednym dachem rwie się i potrząsa łańcuchem. Pa-
Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VI.djvu/48
Ta strona została przepisana.