zmu, no i to chyba wystarcza. Dusza! wielka awantura!
KORSKI. Największa, jaka może nas spotkać w czasie naszej egzystencji, mój bracie!...
RYSKlŁWICZ. Największa awantura w życiu, jest stracić grunt pod nogami. A ty możesz dojść do tego, jeżeli się nie postarasz o zrównoważenie, rozumiesz mnie o zró-wno-wa-że-nie. Zewnętrzność, mój drogi, grunt.
KORSKI. (gryząc nerwowo wargi). Dziś od rana nienawidzę zewnętrzności... mściłbym się na niej całą silą moją. Wszystko, co ma związek z życiem zewnętrznem, ma dziś dla mnie wygląd splątanego kłębu zwierząt.
RYSKIEWICZ. (nagle) Może ci pieniędzy potrzeba?
KORSKI, (bierze z biurka kopertą i pokazuje) Honorarjum za wczorajsze zrównoważenie. Zapłaciła rodzina fałszerza.
RYSKIEWICZ. Więc o co ci chodzi?
KORSKI, (padając w fotel i kryjąc głową w dłoniach) O nic... o nic..,
RYSKIEWICZ. Nie rozumiem nic. Raz mówisz — chciałbym użyć jak wy... to znów — nienawidzę zewnętrzności... mściłbym się.
KORSKI. Tem właśnie użyciem.
RYSKIEWICZ. (wybuchając śmiechem). Szaleniec! szaleniec!... — No — przedrzym się,
Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VI.djvu/68
Ta strona została przepisana.