Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VI.djvu/91

Ta strona została przepisana.

JADWIGA. Czy i na hipotece twego sumienia?
RYSKIEWICZ (zbiera krawaty i wstaje, tem pytaniem zaskoczony). Sumienia? A to znów skąd przyszło?...
JADWIGA. Uczułam widocznie potrzebę zadania ci tego pytania.
RYSKIEWICZ. Widocznie sama masz coś na sumieniu względem mnie. Moje sumienie czyste. Nic mi nie masz do zarzucenia. Ja z każdego kroku mógłbym zdać sprawę, (nagle). Gdzie byłaś?
JADWIGA. Nasze drogi się rozchodzą — co ci po tej wiadomości.
RYSKIEWICZ. Odpowiadaj prosto! bez wybiegów. Dlaczego wyszłaś z domu, wiedząc, że dziś wrócę wcześnie? Musiałem sobie sam nalewać herbatę!
JADWIGA (z nagłym wybuchem). Ale wróciłam, ale wróciłam do tego domu!... Wróciłam złamana bez tej siły, z jaką wyszłam. Spotkałam na mej drodze belkę ordynarną, wstrętną belkę egoizmu i niezrozumienia mych łez, mych bólów, i o tę belkę ślepą rozbiła się moja energja... Wróciłam do tych ścian, do tych szyb, do twej herbaty... do ciebie, wróciłam i będę żyć znowu życiem drobiazgów na ostatnim numerze hipoteki twego sumienia — tylko — dziś zostaw mnie w spokoju!... zostaw ty mnie w spokoju!...