BABUNIA (wstaje). Ale nie, nie, nie przez ciebie... o!... widzisz, patrz lepiej jaka śliczna suknia. I ty kiedyś będziesz miała taką, jak będziesz szła za mąż...
MYSIA. Za mężczyznę?...
BABUNIA. Naturalnie!
MYSIA (z płaczem). Nie, ja nie chcę... ja tylko pójdę za mąż za ciebie babciu, albo za mamusię.
BABUNIA. Dobrze... dobrze nie płacz...
SŁUŻĄCA. Proszę starszej pani — panna Janka przyszła przez kuchnię.
BABUNIA. No to niech wejdzie!
SŁUŻĄCA. Ona mówi, że chcę się widzieć z panienką.
BABUNIA. Cóż to za komedja — może panienka ma do kuchni do niej wychodzić? (idzie do drzwi i woła). Janko! Janiu!... a chodźże tu. (Służąca poprawia świece w kandelabrach i wychodzi).
JANKA (wchodzi; słuszna, wysoka panna, bardzo ładna, blada i wzruszona — odziana ciemno w żakiecie i czapeczce na głowie).