Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VII.djvu/103

Ta strona została skorygowana.

BABUNIA. Cóż tam robisz w kuchni?
JANKA (całując w rękę babcię). Ja chciałam...
BABUNIA. Co co? chciałaś się widzieć z Tosią? Nie można fryzjer ją czesze...
MYSIA. Patrzaj Janka jaka sukienka, to na ślub dla Tosi.
JANKA (zagryzając wargi). Bardzo, bardzo ładna.
BABUNIA. Dlaczego ty nie ubrana? idźże do domu — ubierz się i przyjdź. A pamiętaj, zupełnie biało, bo to dziewiczy wieczór Tosi. To wszystkie musicie być białe, jak stadko gołębi... to już taki zwyczaj... panieński wieczór! dziewiczy wieczór!...
JANKA. Ja chciałam... chciałam koniecznie widzieć się z Tosią...
BABUNIA. Powiadam ci, że fryzjer ją czesze. Po co ci widzieć się z Tosią? Masz jej co do powiedzenia?...
JANKA. Tak..
BABUNIA. No to jej powiesz jutro... albo nie, powiesz jej tam kiedyś po ślubie...
JANKA. Nie... nie... ja jej to muszę powiedzieć jeszcze przed ślubem...

(Babunia patrzy na nią uważnie).

BABUNIA (po chwili). Ej Janka, Janka, daj spokój, nie mąć szczęścia ludziom, ty na tem nie zyskasz!