BABUNIA. Bo to nie pani, ale manekin — zaraz ci przyślę Mysię. Nie ruszaj tylko tutaj nic, moje dziecko.
WISIA. Dobrze, proszę pani!... (Babunia wychodzi na prawo). Nie ruszaj, zaraz — (idzie do parawana, zagląda, biegnie do tualetki, rusza wszystko, do biurka, potem zagląda pod tren sukni i mówi). I! to taka pani z drutu...
WISIA (pędzi do Mysi krzycząc). Dzień dobry Mysiu.
MYSIA. Dzień dobry! nie krzycz tak, bo to nie ładnie.
WISIA. I! nie będziesz mnie uczyła — (ogląda suknię Mysi). Twoja suknia brzydsza niż moja.
MYSIA. To twoja brzydsza, u mnie szarfa z tyłu a u ciebie co?...
WISIA. U mnie jest koronka.
MYSIA. Ale u mnie wstążka.
WISIA (zła). A u mnie w domu jest już elementarz i duża piłka.
MYSIA (zła). A ja wczoraj piłam czekoladę a ty nie!