Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VII.djvu/125

Ta strona została skorygowana.

młody. Co? jak? kto? już znaleźli nieżywego odpowiadają — mamusia biegnie i zastaje już trupa — (po chwili) zastrzelił się!... (panienki patrzą po sobie). I nikt nie wie dlaczego? — umarł ze swoją tajemnicą; zmarł; nikt nie wie, nikt się już nie dowie...

(Słychać silny trzask jakby pękającego drzewa).

PANIENKI (przerażone). O!...

(Tulą się do siebie).

MUSZKA. Może on jest tu między nami — ja słyszałam, że samobójcy nie mają po śmierci spokoju!...
JULJA. Co za niedorzeczność. Meble pękają, nic więcej...
FRANIA. A ja wierzę, że nie panno Juljo. Panią medycyna czego innego nauczyła! a mnie moje nieszczęście czego innego. Ja chcę wierzyć, że on mnie widzi! (pukanie do okna). Och!

(Dziewczyny się tulą jak stadko owiec do siebie).

MUSZKA. Nie otwierajcie!...
JÓZIA. Co za nonsens! duchy będą po ulicach chodzić (biegnie do okna, przez które ktoś wrzuca całe masy białego bzu i lilji). No to chyba zrobił ktoś żyjący, patrzcie — bzy.

(Dziewczęta biegną i podnoszą śmiejąc się i ubierają się w kwiaty).

TOSIA. To on, Władek to zrobił nikt inny!