JANKA (prędko, gorączkowo korzystając z tego, że babka i matka zajęte panienkami). Owszem dam ci nawet dowód jak bardzo ci sprzyjam... Tosiu, posłuchaj mnie — ja, ja, nie mam czasu mówić ci dokładnie wszystkiego... ale zrozum, twój ślub się nie odbędzie!
TOSIA. Zerwać? dlaczego? (w tej chwili przybiega Mania i porywa Tosię do tańca — Tosia tańczy jedną turę — wyrywa się, wraca do Janki, która stoi blada jak trup na przodzie sceny). Dlaczego ja mam zerwać? dlaczego?...
JANKA. Bo Władysław nie ciebie, ale mnie kocha... bo z tobą żeni się dla posagu! rozumiesz, dla posagu?...
TOSIA (jakby gromem rażona). Nie, nie! to być nie może, to nie podobna — on mówił jeszcze wczoraj, że mnie jedną tylko w życiu kochał.
JANKA. Mnie mówił to samo, ale jeszcze przed tobą... kochaliśmy się tak bardzo... ja... ja... tyle szaleństw dla niego popełniłam. Ty nie rozumiesz, ale on miał się ze mną żenić, potem zaś przyszłaś ty, on dowiedział się o twoim posagu i porzucił mnie — porzucił...
TOSIA. Ty kłamiesz!
JANKA. Wiedziałam, że mi wierzyć nie będziesz, masz, czytaj, to są dowody — (daje jej paczkę listów) jego listy...
TOSIA (przegląda). Boże! jego pismo, tak,
Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VII.djvu/128
Ta strona została skorygowana.