Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VII.djvu/131

Ta strona została skorygowana.

BABUNIA. Czy to dlatego, aby on się ożenił z Janką? ale on się z nią nie ożeni, tylko znajdzie sobie jaką inną pannę i...
TOSIA (z płaczem). Ja nie chcę, żeby on się z kim innym żenił!
BABUNIA. A widzisz. Dziś ci łatwo powiedzieć „zerwę“ ale potem byłoby trudno, płakałabyś tak po nim jak Frania płacze po tym zabitym. Wierz mi, najpiękniejsze co jest na świecie, to umieć zapomnieć! a czas dopomoże. Wierz memu doświadczeniu!
MATKA. Ale jeśli świat się dowie — konwenanse każą zerwać.
BABUNIA. Świat się nie dowie! Dla konwenansów czynić Tosię nieszczęśliwą — to głupio, słuchaj, Tosiu, w miłości nie ten jest szczęśliwy kto jest kochany, ale ten kto kocha. Ty kochasz, więc będziesz szczęśliwą. No dajcie pokój, nie patrzcie na drobiazgi przez powiększające szkło, ale przez moje okulary, które czas i łzy oszlifowały. Nie zrywajcie, bo to sensu nie ma; gdyby dla takich przyczyn zrywać małżeństwa to należałoby tę instytucję zwinąć zupełnie (z uśmiechem), a byłaby szkoda, bo ona ma swoje dobre strony.
MATKA. Więc mama radzi, żeby...
BABUNIA. Udać, że się o niczem nie wie. Z Janką ja się załatwię; listy mi dajcie! (bierze listy i pali je kolejno) skończyło się, niema