Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VII.djvu/133

Ta strona została skorygowana.

TOSIA (do matki). Każesz mi zapomnieć mamo?...
MATKA. Mnie się zdaje, że babcia ma słuszność.
BABUNIA (do Janki surowo. Tańcząc gdy dojdzie na przód sceny). Ty co! nie tylko zapomniałaś o godności dziewiczej wdając się w miłostki z Władkiem, ale chciałaś jeszcze zerwać małżeństwo Tosi — Jesteś złą dziewczyną. Ja cię podejrzewałam i radziłam dać spokój — nie usłuchałaś i teraz kto wie, może jak te róże pod twemi oczami, uwiędło szczęście życia mojej wnuczki!...
JANKA. Więc ja się miałam poświęcić? broniłam się....
BABUNIA. Nie broniłaś, nie... mściłaś się... wiedziałaś, że twoje szczęście już do nieobronienia! w tej chwili wyjdziesz ztąd, potem ja cię wyszlę do Genewy, idź na studya a nas zostaw w spokoju.
JANKA. Ja nie chcę.
BABUNIA. Pytać się nie będę, pomówię z twoją matką a teraz idź ztąd! (przerywa się menuet). Panienki, czuję się zmęczoną, tańczcie same, darujcie ale jestem stara (do Janki). Idź ztąd.
JANKA. Pójdę! (z ironią) zostawię was w trzynaście.
BABUNIA. Nieszczęście, które nam przy-