FILA (ironicznie). Tembardziej, że będzie to spełnienie i jej gorących życzeń.
RENA. Pan Halski?
HALSKI (wstał). Skądże ten wzrok zdziwiony? Czy dlatego, że nie mam łaski u pani i inne kobiety czują do mnie wstręt nie-po-cha-mowany?
RENA. Wstręt mam tylko w pewnym kierunku — pan wie...
HALSKI. Nikt by tak nie sądził patrząc na panią w tej chwili.
RENA. Czy dlatego że...
HALSKI (zbliża się do niej). Właśnie dlatego... że...
RENA. To szampan.
FILA. Biedne wy.
RENA. Dlaczego?
FILA. Że musicie się podniecać, aby wasza kobiecość żyła.
RENA. Nie rozumiem cię.
FILA. Robicie na uczcie tam w jadalni wrażenie szwaczek uwodzonych szam-pa-nem.
RENA (ostro). Nikt tu nikogo nie uwodzi — zapominasz się moja droga.
FILA. Tem gorzej, tem gorzej, prawda, panie Henryku?
HALSKI. Prawda.
Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VII.djvu/141
Ta strona została skorygowana.