RENA. Skoro wiesz, zechcesz się do tego zastosować.
FILA. Czy chodzi ci o cnotę moją, czy o cnotę tego młodzieńca.
RENA. Przedewszystkiem chodzi mi tu o mnie samą. Nie chcę, aby osoby, które ztąd wyszły miały złe wyobrażenie o moim domu.
FILA. Czy ci o te panie chodzi? Zaręczam ci, że były same tak mile zajęte, iż nie miały czasu gorszyć się, że my dojadamy krem w jadalni.
KASWIN. Lalu! Jak cię kocham takeśmy krem tylko jedli.
RENA (rzucając się na fotel). Ach! zresztą jest mi obojętne! (patrzy tępo przed siebie). Nudzę się,
KASWIN (klęka przed nią). Lalu!
RENA (nagle patrzy na niego jakby budziła w sobie gwałtem pewne uczucia zimnej zmysłowości). Ty jesteś wcale ładny mały.
KASWIN (głupio). Tak mówią.
RENA. Oczy masz nie złe i zęby. Uśmiechaj się.
KASWIN (osuwa się prawie omdlony). Och!
RENA (jakby ciesząc się tym widokiem). To dobrze.