RENA (j. w.). Siadaj na krześle.
KASWIN. Już siedzę.
RENA (do Halskiego). Co mi pan powie? Coś z poza repertuaru — coś ciekawego, coś, co pana właściwie zajmuje.
HALSKI. To panią nie zajmie. Erotyzm niema w pani oddźwięku... a dla mnie to podstawa mego charakteru.
RENA. Przepraszam. Pan się myli. Bezwstydu nie można brać za charakter.
KASWIN. Miłość — bezwstyd — Lalu!
RENA. Cicho! nie mówi się tu o miłości — tu się mówi o erotyzmie, a te dwa ornamenty życiowe nie mają ze sobą nic wspólnego.
KASWIN. Ale ja ciebie, Lalu, kocham!
RENA (patrząc na niego badawczo). Zwłaszcza, że od ostatniego wieczora miłość ta musiała uczynić niebywałe postępy. Popatrz mi w oczy!
KASWIN (klękając przed nią). Czy tak?
RENA. Miłość twoja dla mnie jest tak wielka, że nie byłbyś w stanie mnie zdradzić?
KASWIN. Laluniu? ja?
RENA (ironicznie) O! widzi pani... to byłby doskonały egzemplarz miłości. Szkoda jednak, że ten młodzieniec jest chory erotycznie. Nic więcej.
Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VII.djvu/195
Ta strona została skorygowana.