HALSKI. Tak jest! Don Juan robi na mnie wrażenie komiwojażera, który na gwałt umieszcza próbki swego towaru gdzie może i jak może, byle jak najwięcej.
FILA. Przyznaję panu rację.
RENA (podrażniona). Zdziwiłabym się, gdyby było inaczej. Wszakże są kobiety, które w świecie miłosnym żyją życiem komiwojażerów.
FILA (wesoło). To dowodzi sprytu i bujności życiowej siły,
RENA (wyniośle). Ale i pogardy godne. Wszak prawda, panie Halski?
HALSKI. Bynajmniej.
RENA. Przed chwilą pogardzał pan don Juanem.
HALSKI. Co jest pogardy godnem w mężczyźnie, jest zachwycającem w kobiecie. Będę jaśniejszym. Swoboda rozporządzania jest zakazana kobiecie, dozwolona mężczyźnie. Jeśli on to czyni, nie dokonywa odważnego dzieła — natomiast kobieta daje dowód siły i wspaniałości swej natury.
FILA (radośnie). Widzisz, widzisz, Reno!
RENA (chmurnie). Widzę jedno — najlepiej zrobię, zostawiając was razem. Potraficie doskonale się porozumieć.