Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VII.djvu/207

Ta strona została skorygowana.

FILA. Oto list, który przyniesiono z sanatorjum od naczelnego lekarza... (podaje jej list) Oddano mi go przez pomyłkę.

(Rena bierze list obojętnie i rzuca na stół z lewej).

FILA. Wychodzę.
RENA (jakby z niepokojem patrząc na Halskiego). Czy i pan?
RENA. Proszę... niech pan zostanie. Mam do pana prośbę.

(Halski skłania głowę — Fila wychodzi, podawszy rękę Renie i Halskiemu, Rena milczy).


SCENA DZIESIĄTA
HALSKI, RENA.
ஐ ஐ

HALSKI (zimno). Jestem na pani rozkazy.
RENA (Po chwili, pocierając ręką czoło). Co pan dziś robić będzie, wyszedłszy ode mnie?
HALSKI. Nie wiem jeszcze.
RENA (nie patrząc na niego). Czy nie mógł by pan przyjść tu wieczorem na herbatę?
HALSKI (patrzy na nią ironicznie). A to w celu?
RENA (panując nad sobą). Bardzo prostym — przyjemnie spędzić wieczór.
HALSKI. Przyjemnie? dla kogo? dla mnie? czy dla pani?