RENA. Dlatego Niucia...
REDAKTOR. Bez konsekwencji... bez konsekwencji.
RENA. U pana wszystko bez konsekwencji.
REDAKTOR. Pani byłaby z konsekwencją, gdyby...
RENA (po chwili). Czy pan sądzi, że ja działam naprawdę tak, iż mnie się oprzeć nie można, gdy zechcę?
REDAKTOR (podniecony). Tak! tak! przynajmniej ja!...
RENA. Naprzykład taki Halski!...
REDAKTOR. Masz, jest Halski! Gdzie się obrócić, wiecznie o nim mowa.
RENA. Czy on rzeczywiście ma takie powodzenie u kobiet?
REDAKTOR. Widzi Pani, to jest sztuczne. On nie przebiera. Byle tylko ilość. Nie rozumiem was moje panie, to jakiś pęd owczy. Wszystkie za nim. Na miejscu kobiety wybrałbym coś pewnego, stałego — bezpiecznego, człowieka żonatego, samo przez się dyskretnego.
RENA. Czy Halski jest niedyskretny?
REDAKTOR. Nie wiem, nie wiem... Ale co pani do tego?...
RENA (śmiejąc się sztucznie). Powiedziałam panu, że kobiecość moja nawet nie śpi.