RENA. Ach, nie dziś, nie teraz! Jutro rano... powiedz, że ciężko jestem chora...
POKOJOWA. Dobrze — proszę jaśnie pani... czy podać herbatę?...
RENA. Nie! nie! nie chcę! zostawcie mnie samą.
RENA (drżącym głosem). Michale, niech Michał pójdzie na ulicę Pawią... pod numer 13-y.
MICHAŁ. Do pana profesora Halskiego?
RENA. Tak. (pisze nerwowo kilka słów) Tu jest list. Trzeba dobrze dzwonić... Mogą nie otworzyć... trzeba nie odchodzić ode drzwi... nie ustępować... dzwonić.
MICHAŁ. Przynieść odpowiedź?
RENA. Tak... koniecznie. (podaje Michałowi list, ten postępuje do drzwi, ona nagle zrywa się). Michale!
MICHAŁ. Słucham jaśnie pani!
RENA. Proszę mi oddać ten list... (odbiera i rzuca list na biurko). Niech Michał nie chodzi.
MICHAŁ. Słucham jaśnie pani.