HALSKI. Żegnam panie.
FILA. (wzburzona). Pan tu?
HALSKI. Tak... odchodzę...
RENA (w najwyższym podnieceniu do Fili). Dlaczego patrzysz na mnie tak badawczo?...
FILA. Nic... Chiaiabym wiedzieć czy Halski przyszedł tu dobrowolnie, czy zmuszony przez ciebie.
RENA (wyniośle). Na to ci nie odpowiem bo widzę, że zaczyna się brzydka scena. Tylko zapewniam cię, iż nie masz jeszcze powodu patrzeć na mnie z taką nienawiścią. Ja sama ci powiem, kiedy będziesz miała powód nienawidzieć mnie.
FILA. Zbytek delikatności.
RENA. Zamiast ironizować — cieszyć się raczej winnaś, bo oto stanęłam na progu waszego świata... zrzucam maskę nieskazitelności i... szukam Erosa...!
FILA. Oszalałaś!
RENA. Dlaczego? Czy to, co wam przystoi dla mnie jest zakazanem? Mamże dalej gryźć w szale ascetyzmu własne ramiona. Szalona byłam teraz będę wam równa. Będę,