Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VII.djvu/229

Ta strona została skorygowana.
AKT TRZECI.
Ta sama dekoracja, przez szyby wkrada się jesienny poranek — na tem samem krześle siedzi agent skurczony i spi. Lampa elektryczna na biurku pali się mdło, po długiej chwili otwierają się drzwi wchodzi Rena, za nią wsuwa się Kaswin. Rena wszedłszy — zatrzymuje się u drzwi wejściowych i mówi nie patrząc na Kaswina.
SCENA PIERWSZA.
RENA, KASWIN, AGENT przedsiębiorstw pogrzebowych.
ஐ ஐ

RENA. Niech mnie pan teraz opuści.
KASWIN. Mówisz mi pan?
RENA. Tak.
KASWIN. Gniewasz się na mnie?
RENA. Bynajmniej. Nie, proszę, przyślij mi kwiaty — najwspanialsze jakie będziesz mógł dostać. I napisz pan list omawiający jasno to, co było.
KASWIN. Po co to, Reno?
RENA. Pierwszy warunek — posłuszeństwo. Proszę, ażeby kwiaty były jaknajwcześniej.