Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VII.djvu/245

Ta strona została skorygowana.

tek tego popełnia małe beztakty. Pomoże mi pan zająć się pogrzebem?
RENA. Nie chcę. Nie pozwalam! Dam ci list do mego opiekuna — on ci ułatwi wszystko.

(wychodzi szybko do swego pokoju).

FILA. A więc młody człowieku jakże to było?
KASWIN (całuje ją po rękach). Och pani, ja nie mogę dać sobie wiary, że to się stało.
FILA. Zdaje się panu — że pan jesteś we śnie.
KASWIN. W rozkosznym śnie.
FILA. Który trwać będzie wiecznie.
KASWIN. Który trwać będzie wiecznie.
FILA. Aż się skończy.
KASWIN. Aż się skoń... (opamiętywuje się) Dlaczego pani mi zatruwa te chwile? Rena nie jest kobietą zdolną igrać z sercem człowieka.
FILA. Biedna ta Rena. Niedawno odmawiano jej braku temperamentu. Zdobyła wreszcie ostrogi i oto odmawia jej pan tego — co jest najpiękniejszą cechą w kobiecie — to jest braku serca.
KASWIN. Czy pani sądzi, że Rena mnie nie kocha? Wszak nie dla jakichkolwiek ubocznych celów połączyła się ze mną, nie mam ani stanowiska, ani nazwiska, ani pieniędzy.