FILA. A nabity?
KASWIN. Nabity. Ale ona kazała mi iść na schody.
FILA. Miała rację — dywan jasny, nowy — No idź pan do mego pokoju.
KASWIN. A czy ona mnie będzie jeszcze kochać.
FILA. Albo ja wiem. Ja na miejscu pana powiedziała bym ot tak po żydowsku. Bóg dał — Bóg wziął.
POKOJOWA. Pan Halski.
FILA. A proś! proś!
HALSKI. Pani Rena jest w domu?
FILA. Pańska narzeczona?
HALSKI. Pani wie?
FILA. Tak. (po chwili ciszy, postępując naprzód) Pozwoli pan sobie powinszować.
HALSKI. Dziękuję pani.
FILA. Świetnego wyboru.
FILA. Oddaję bowiem sprawiedliwość zaletom Reny w całej pełni. Zachwyca mnie najwięcej jej temperament i zręczność.
HALSKI (z uśmiechem). Co do temperamentu sądziliśmy ją wszyscy błędnie. Zresztą czas to wyjaśni.
FILA. Na to czasu nie trzeba, przynajmnie