Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VII.djvu/27

Ta strona została skorygowana.

BARTNICKI. Żegnam panią! (otwiera drzwi wejściowe). Cóż to? gaz jeszcze nie zapalony?... poświecę pani.

(Wychodzi ze świecą).


SCENA IV.
MARJA, NIAŃKA, później BARTNICKI.
ஐ ஐ

MARJA. Niańko! weź dziecko i połóż do łóżeczka.
NIAŃKA. Kiedy pani zaraz powróci i rozgniewa się, że dziecko już śpi i pani się z niem nie może bawić.
MARJA (ostro). Weź dziecko i połóż je spać.
NIAŃKA. Może wpierw lampę zapalić?
MARJA. Nie trzeba, ja sama lampę zapalę. Weź Jadzię! (Niańka bierze dziecko na ręce i wychodzi. Marja sama stoi chwilę nieporuszona, wreszcie wzrusza ramionami i pociera ręką po czole). Co zrobić? co zrobić?...
BARTNICKI (wchodzi ze świecą). Poszła nareszcie, co to za dziwna kobieta.
MARJA. Nie, mój drogi, to bardzo zwyczajna kobieta.
BARTNICKI. Co też ty wygadujesz. Słyszałaś sama co ona mówiła... wiecznie kłamie...