Ta strona została skorygowana.
MILEWSKI. A, mój Boże, Żabusia się przeziębi.
MILEWSKA. To wina Jana. Dlaczego pozwoliłeś jej wyjść bez kaloszy!
MILEWSKI. Tak, dlaczego pozwoliłeś wyjść Żabci bez kaloszy?
FRANCISZKA. Czemu pan puścił panią przez kaloszy?
BARTNICKI. Nie wiedziałem, jak Boga kocham, nie wiedziałem.
(Dzwonek).
WSZYSCY. Żabusia!
SCENA SZÓSTA.
(Franciszka biegnie, otwiera drzwi wchodowe. Staje w nich Helena w rozpiętym żakiecie. Wpada, rzuca żakiet w przedpokoju. Wchodzi do pokoju. Ma różową bluzkę, aksamitną spódnicę, włosy jasne, rozrzucone. Rzuca kapelusz i parasolkę na ziemię i z głośnym śmiechem rzuca się w objęcia dziadzi, babci i mężowi.
ஐ ஐ
FRANCISZKA (biegnie ku drzwiom na lewo). Niańka! samowar a duchem, pani przyszła!
MILEWSKI (całując córkę). Chwała Bogu, że jesteś nareszcie.
MILEWSKA. Nie zziębłaś? nie przemoczyłaś nóżek?
ŻABUSIA. Nie, babciu, nie! No i cóż biedny Raku? nie poszedłeś na gazety? Czekaj, ja ci coś za to przyniosłam. Ukradłam