Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VII.djvu/50

Ta strona została skorygowana.

ŻABUSIA. Nie, za chwilę powróci, Zaczekasz?
MARJA. Tak, (Idzie na prawo). Niech się panie mną nie krępują proszę bardzo!...

(Siada z boku i bierze książkę).

MANIEWICZOWA. (do Żabci). Wychodzisz dziś po obiedzie?
ŻABUSIA. Nie wiem... może...

(Obie udają wielką swobodę, ale powoli głosu im brakuje, i siedzą nie wiedząc co mówić).

MANIEWICZ0WA. Byłam wczoraj w teatrze... nowy baryton jest zachwycający.
ŻABUSIA. Ach tak, zwłaszcza gdy ma czarną perukę...
MANIEWICZOWA. Ja go wolę jako blondyna.
ŻABUSIA. Ja zaś jako bruneta...

(Pauza).

MANIEWICZOWA. Pójdę jutro kupić sobie wiosenny kapelusz.
ŻABUSIA. Ja także...
MANIEWICZOWA. A... tak?
ŻABUSIA. Jak Babcię kocham.

(Pauza). Marja podnosi się i nie odrywając oczów od książki wychodzi do pokoju dziecka. Maniewiczowa i Żabusia patrzą na siebie i wybuchają śmiechem).

ŻABUSIA. Uważałaś?
MANIEWICZOWA. Naturalnie. E! mniejsza z tem, co mi to chciałaś powiedzieć?