Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VII.djvu/53

Ta strona została skorygowana.

ŻABUSIA. To nieprzyzwoicie!

(Maniewiczowa wychodzi przez drzwi balkonu, Żabusia wybiega do swego pokoju.


SCENA CZWARTA.
MARJA później BARTNICKI.
ஐ ஐ

MARJA (wychodzi z podoju dziecinnego). Nareszcie poszły... można będzie odetchnąć swobodniej. Och!... jak mi jakoś dziwnie, głowa mnie boli... Wstałam od rana jakaś nieswoja... Jakie życie jest smutne, och!... jakie smutne...

(Dzwonek. Przez scenę przebiega niańka i idzie otworzyć, Marja idzie ku stolikowi i układa książki).

BARTNICKI. A!... jesteś już siostruniu? Nie mogłem wcześniej uwolnić się z biura. Sądzę, żeś na mnie czekała.
MARJA. Chwilkę tylko... Byłam u dziecka
BARTNICKI. Gdzie Żabusia? dlaczego nie poszłaś do Żabusi?
MARJA. Towarzystwo małej Jadzi jest przyjemniejsze...
BARTNICKI. Jadzia mówić nawet nie umie.
MARJA. Właśnie dlatego.
BARTNICKI. Czy jesteś dzisiaj znów w złym humorze?
MARJA. Nie. Tylko jestem smutna.
BARTNICKI. Czy ci się co przytrafiło?
MARJA. Nie.