MARJA. Nie, ty nawet jesteś bardzo dobra, bardzo poczciwa Żabusia! Ty kochasz wszystkich i męża i dziecko i kochanka. Ty pogodzić wszystko potrafisz... i obowiązki żony i matki i... kochanki!..
ŻABUSIA. Czego więc chcesz odemnie?
MARJA. Czego ja chcę? Chcę, żeby to życie kłamstwa i nikczemności, w którem przebywa mój brat i jego dziecko skończyło się z dniem dzisiejszym! Nie sądź, że przezemnie przemawia znieważona w swych uczuciach narzeczona! Nie — narzeczonego mojego rzucam ci na pastwę, możesz się z nim połączyć, jeżeli zechcesz, ale brata mojego oszukiwać ci nadal nie pozwolę. W chwili, gdy Juljan ukazał się w tych drzwiach — serce moje zamarło, bo miałam dowód jego zdrady względem mnie. Zapanowałam jednak nad bólem moim i powiedziałam, że nie znam tego człowieka. W kilka chwil później wskutek twej własnej nieostrożności, poznałam całą ochydę twojej zdrady względem mego brata. Wtedy... siły mnie opuściły, przeraziłam się stojąc wreszcie wobec twej zbrodni. Ogrom twego kłamstwa był dla mnie uderzeniem piorunu... (cicho). O mało nie umarłam. (Chwila milczenia). Jak ja go przecież chroniłam od zetknięcia się z tobą!... Nie mam wiele doświadczenia, bo skąd go mieć mogę? ale mam instynkt, który mi mówił: „skoro się tych dwoje pozna, kłamać będą wspólnie“. A przecież Juljan nie jest przeciętnym człowiekiem.
Strona:PL Gabriela Zapolska - Utwory dramatyczne T. VII.djvu/84
Ta strona została skorygowana.