Strona:PL Gabriela Zapolska - Z pamiętników młodej mężatki.djvu/145

Ta strona została uwierzytelniona.

— Co do kwiatów... macie panie także te same gusta. Lubicie anonimowe przesyłki irysów!
Krew mi uderzyła do głowy.
Ten mężczyzna, robiący ze złości aluzję do przysłanych mi przez siebie kwiatów, wydał mi się głupi, nędzny i nikczemny. Chciał mnie w ten sposób upokorzyć i zemścić się na mnie za to, że nie chciałam przystać na jego brutalną propozycję. Nie odpowiedziałam mu ani słowa i odeszłam. Przedtem jednak spojrzałam mu prosto w oczy. Wydał mi się bardzo przystojnym, ale zarazem i bardzo nikczemnym w tej chwili.