Strona:PL Gabriela Zapolska - Z pamiętników młodej mężatki.djvu/59

Ta strona została uwierzytelniona.

Przy śniadaniu zaczęłam umyślnie rozmowę na temat Izy. Byłam zła i pragnęłam się z Juljanem na serjo pokłócić. Przybrałam więc nadąsaną minę i rzekłam nagle, nie szukając wybiegu:
— Pragnęłabym zerwać znajomość z temi paniami Troickiemi. Słyszałam, że mają złą opinję.
Skłamałam, ale chciałam, aby mój mąż zaczął bronić te panie. Lecz on wzruszył ramionami i odparł:
— Zapewne... pokazywać się z niemi publicznie nie trzeba... ale bywać u nich, to co innego. W towarzystwie panny Izy wiele się nauczyć możesz.
Porwał mnie dziecinny, pusty gniew.
— Czego? — zapytałam opryskliwie — malowania się i kokieterji?
— Nie! — odrzekł mój mąż — ogłady towarzyskiej i tego czegoś, co ci brakuje, a one posiadają w wysokim stopniu.
Zacięłam usta i nic nie odpowiedziałam.
Sama czułam, że Iza i jej matka mają ten specjalny warszawski, salonowy szyk, którego ja u moich rodziców, prowadzących dom bardzo „po dawnemu“, nabrać nie mogłam. Szyk ten miał