Strona:PL Gabriela Zapolska - Z pamiętników młodej mężatki.djvu/75

Ta strona została uwierzytelniona.

Mężczyzna biegł za mną.
— Dokąd? — zawołał — dokąd? Z lekcji, czy na lekcję?
Wziął mnie widocznie za pensjonarkę, bo rzeczywiście miałam na sobie mój panieński żakiecik z angorowym kołnierzykiem, w którym wyglądałam jak smarkata. Śnieg prószył, gdy wychodziłam, i nie chciałam niszczyć rotundy.
Nie odpowiedziałam ani słowa, tylko biegłam jeszcze prędzej. On zrównał się ze mną i, śmiejąc się, dotrzymywał mi kroku. Śnieg skrzypiał pod memi bucikami. Na ulicach była cisza zupełna. Biegnąc szybko na plac Dzieciątka Jezus, poślizgnęłam się. On porwał mnie za rękaw żakietu.
— Ze złości zwichnie pani jeszcze nóżkę! — zawołał.
Wyrwałam mu rękę i mimowoli rzuciłam mu gniewne spojrzenie.
— Co za piękne oczy! — zawołał, zatrzymując się na chwilę.
Na placu przed pocztą stały dwie dorożki. Wskoczyłam w jedną, on wskoczył w drugą i po-