Ja zostałam przy krzyżu nagłym smutkiem zdjęta — chciałam za pomocą modlitwy i Boga obudzić choć na chwilę tę biedną duszę, której błysk dostrzegłam, — uśmiech pięknego doktora i dźwięczny głos jego zniszczył mój zamiar. Wobec jego potęgi uczułam się bezsilną. — Gdy umilkł odgłos kroków doktora i Elli w ciemnej głębi pustego kurytarza, zdawało mi się ciągle dostrzegać te dwie postacie idące obok siebie a w powietrzu dźwięczał jeszcze drżący głos Elli, mówiący „Pójdę z Tobą!“
∗ ∗
∗ |
Była ona zawsze spokojna i cicha — nie miałam z nią wiele kłopotu. Czasem tylko płakała długo i rzewnie a wtedy nie moje słowa koiły jej smutek.
Doktór uśmiechnął się tylko, a łzy dziewczyny przestawały płynąć i wyciągała ku niemu ręce z ufnością dziecięcia.
Na jedną rzecz jednak nigdy zgodzić się nie chciała, tak, że dozwoliłam jej postępować w tym razie według własnej woli.
Miała niezmiernie gęste i długie włosy, — śliczne włosy czarne jak skrzydło krucze a miękkie jak jedwabie.