gnanie złotawe promienie, cisza była i spokój dokoła. — Przechodziłyśmy koło sadzawki.
Gładka zwierciadlana powierzchnia błyszczała jak szyba lustrzana wśród bujnej zieloności, otaczającej brzegi dokoła.
Ella zatrzymała się chwilkę i patrzyła na wodę.
— „Czy głęboka?“ — zapytała nagle.
— „Głęboka!“ — odpowiedziałam, „ale po co to pytanie, moje dziecię?“
— „Niewiem“ — odparła, „przyszło mi samo do głowy“.
Nagle zaszeleściły gałęzie i pośród krzaków wysunęła się smukła postać doktora.
— „Siostro Marto“ — wyrzekł śpiesznie, — „na gorączkowej sali jest konająca, nr. 34 — potrzebują ciebie, idź, ja sam Ellę odprowadzę do domu“.
Odeszłam szybko — bo u nas śmierć nie zwykła przychodzić, nie spotkawszy mnie u węzgłowia umierającego.
Stara to i dobra moja znajoma.
Bawiłam na sali przeszło godzinę — chora konała długo i ciężko, nareszcie zasnęła na wieki z wyrazem na biednej, zmęczonej twarzy.
Strona:PL Gabriela Zapolska - Z pamiętnika siostry zakonnicy.djvu/21
Ta strona została uwierzytelniona.