Strona:PL Gabryel d’Annunzio - Niewinny.djvu/13

Ta strona została przepisana.

bezwzględnie i niepowstrzymanie swojej chciwości rozkoszy, szałowi swych namiętności, ciekawości swego zepsutego ducha. Byłem kochankiem dwóch zaufanych jej przyjaciółek. Spędziłem lekkomyślnie kilka tygodni w Florencyi z Teresą Raffo. Miałem z fałszywym hrabią Raffo pojedynek, w którym nieszczęsny mój przeciwnik okrył się śmiesznością, z powodu pewnych dziwacznych okoliczności. Żadna z tych spraw nie pozostała Julianie nieznana. Cierpiała, dumna, nie mówiąc ni słowa.
Tylko kilka krótkich zaszło między nami rozmów, w których nie kłamałem nigdy, wierząc, iż szczerością zmniejszę winę swoją w oczach tej słodkiej i szlachetnej kobiety, której rozum znałem.
Wiedziałem też, że uznawała wyższość mego umysłu i usprawiedliwiała w części nieprawidłowość mego życia błyskotliwemi teoryami, które rozwijałem nieraz w jej obecności, na niekorzyść doktryny moralnej, wyznawanej jawnie przez większość ludzi. Pewność, że nie będę sądzony przez nią, jak zwykły człowiek, zmniejszała w sumieniu mojem ciężar mych grzechów. „Więc i ona rozumie — myślałem, — że będąc innym, niż drudzy, i mając inne o życiu pojęcie, mam prawo uchylać się od obowiązków, które ci inni chcieliby mi narzucić, mam prawo pogardzać opinią drugich i żyć w zupełnej szczerości swojej niezwykłej natury“.
Byłem przekonany, że jestem duchem nietylko niezwykłym, ale duchem wybranym; i wierzyłem, że wyjątkowość moich wrażeń i uczuć uszlachetnia i wyróżnia każdy mój postępek. Dumny i ciekawy tej swojej wyjątkowości nie umiałem ponieść ofiary, odmówić sobie czegoś, jak nie umiałem wyrzec się żadnego swego pragnienia. Lecz w istocie rzeczy wszystkie te subtelności były tylko strasznem samolubstwem;