umysłu. Krajobraz stał się dlań symbolem, emblematem, znakiem, przewodnikiem, który go wiódł przez wewnętrzny labirynt. Wykrywał tajemne pokrewieństwa między widzialnem życiem rzeczy a wewnętrznem życiem jego pożądań i przypomnień. „Te me — High mountains are a feeling. “ Jak we wierszu Jerzego Byrona góry, było dla niego uczuciem morze.
Jasne morze września! — Spokojne i niewinne, jak uśpione dziecko, rozpościerało się pod anielskiem, perłowem niebem. Czasami zdawało się całe zielone subtelną i kosztowną zielenią malachitu; a powyżej, małe czerwone żagle zdawały się błędnymi płomykami. Czasami zdawało się całe lazurowe lazurem natężonym, prawie rzecby można heraldycznym, poznaczonym złotymi żyłami, jak lapislazuli; a powyżej malowane żagle były podobne do procesyi sztandarów, chorągwi i feretronów katolickich. Czasem przybierało rozlany poblask metaliczny, bladą barwę srebra, zmięszaną z zielonawą barwą dojrzałej cytryny, coś nieokreślnie odrębnego i delikatnego; a powyżej żagle były pobożne i niezliczone, jak skrzydła cherubinów na tłach ołtarzów Giotta.
Rekonwalescent odnajdywał znowu zapomniane uczucia lat chłopięcych, owo wrażenie świeżości, której użyczają chłopięcej krwi oddechy słonego wiatru, owe niewyrażalne wpływy, które wywierają na dziewiczej duszy światła, cienie, barwy i wonie wód. Morze było dlań nietylko rozkoszą oczu, lecz także wieczystą falą pokoju, z której piły do syta jego myśli; magicznem źródłem młodości, z którego odnowa czerpało jego ciało zdrowie, a jego duch szlachetność. Morze miało dlań tajemny pociąg ojczyzny i oddawał mu się z synowskiem zaufaniem, jak wątły synaczek ramionom wszechmo-
Strona:PL Gabryel d’Annunzio - Rozkosz.djvu/159
Ta strona została przepisana.