analizy psychologicznej i literackiej poetów dwunastego wieku, w wielkiej części nieznanych. Trzecią książkę chciałby był napisać o Berninim, wielkie studyum o dekadencyi, gromadzące wokoło tego wyjątkowego człowieka, który był ulubieńcem sześciu papieżów, nietylko całą sztukę, lecz także całe życie jego wieku. Na każde z tych dzieł trzeba było, naturalnie, wielu miesięcy, wielu poszukiwań, wielu trudów, wielkiego zapału umysłowego, szerokiej zdolności porządkowania.
W zakresie rysunku, zamierzał illustrować akwafortami trzeci i czwarty dzień Dekameronu, biorąc jako wzór ową Istoria di Nastagio degli Onesti, gdzie Sandro Boticelli okazuje tak wyrafinowany smak w umiejętności grupowania i wyrazu. Dalej marzył o seryi „Snów“, „Kaprysów“, „Grotesek“, rzeczy rodzajowych „Bajek“, „Allegoryi“, „Fantazyi“, na ulotny sposób Callofa, lecz z zupełnie odmiennem uczuciem i zupełnie odmiennym stylem, żeby módz swobodnie oddawać się wszystkim swoim ulubionym sposobom, wszystkim swoim fantazyom, wszystkim swoim najsubtelniejszym właściwościom i rozkiełzanym zuchwalstwom rysownika.
15. września, we środę, przybył nowy gość.
Markiza udała się, wraz ze swoim pierworodnym Ferdynandem i z Andrzejem, na spotkanie przyjaciółki do najbliższej stacyi Rovig!iano. Kiedy faeton staczał się po drodze ocienionej wysokimi topolami markiza, rozmawiała z Andrzejem o przyjaciółce z wielką miłością.
— Sądzę, że ci się będzie podobała — dodała w końcu.
Potem zaczęła się śmiać, jakby na myśl, która przeniknęła znagła jej umysł.