lottą Fiordelise a Gabryjelą Vanni. Była to prawdziwa mania. Czesać Maryę Bandinelli było marzeniem wszystkich uczennic, większych i mniejszych. Zaraza rozprzestrzeniła się na całe konserwatoryum; nastąpiły zakazy, napomnienia, kary, wreszcie groźby tonzury. Czy przypominasz sobie, Maryo? Wszystkie nasze dusze były w niewoli tego czarnego węża, który ci zwisał aż do pięt. Ileż namiętnego płaczu po nocach! A kiedy Gabryjela Vanni, z zazdrości, podstępem podcięła ci je nożycami? Gabryjela rzeczywiście straciła głowę. Czy przypominasz sobie?
Donna Marya uśmiechała się, rodzajem melancholijnego i prawie rzekłbym oczarowanego uśmiechu, jak osoba, która śni. W jej przymkniętych ustach warga górna wystawała trochę nad dolną, lecz tak mało, że ledwo wpadało w oczy, a kąciki skłaniały się ku dołowi, bolesne, i w swem lekkiem zagłębiu gromadziły cień. Te szczegóły sprawiały wyraz smutku i dobroci, lecz umiarkowanych tą dumą, która objawia moralną wyniosłość tego, co wiele przecierpiał i przecierpieć umiał.
Andrzej myślał, że żadna z jego przyjaciółek nie miała takich włosów, nie miała tak olbrzymiego i cienistego lasu, gdzieby można błądzić. Historya owych wszystkich dziewczątek, zakochanych w warkoczach, rozpłomienionych namiętnością i zazdrością, żądnych wpijać grzebień i palce w ten żywy skarb, wydała się mu miłym i poetycznym epizodem z klasztornego życia; i ta pani włosów w wyobraźni jego zajaśniała nieokreślenie, jako bohaterka z bajki, jako bohaterka chrześcijańskiej legendy, w której były opisane lata dziewczęce świętej, przeznaczonej na męczeństwo i przyszłe uwielbienie. Równocześnie zaświtało mu w umyśle dzieło sztuki. Jakiegoż bogactwa, jakiej rozmaitości linii
Strona:PL Gabryel d’Annunzio - Rozkosz.djvu/189
Ta strona została przepisana.