Niezwykłe zadowolenie napełniało jego członki, a umysł był dobrze usposobiony. Mięszał swoje fantazye z falami dymu, wśród tego przyćmionego światła, w którem barwy i kształty nabierały nęcącej niepewności.
Mimowoli myśli jego nie cofały się w dnie minione, lecz szły w przyszłość. — Zobaczy Donnę Maryę za dwa, za trzy miesiące, kto wie? może o wiele prędzej; i wtenczas nawiąże znowu tę miłość, która zawierała dlań tyle mrocznych obietnic i tyle tajemnych ponęt. Byłaby to prawdziwa druga miłość, z głębokością i słodyczą drugiej miłości. Donna Marya Ferres zdawała się być dla umysłowca Kochanką Idealną, l’Amie avec des hanches, według wyrażenia Karola Baudelaire’a, jedyną Consolatrix, tą, co umacnia i przebacza, umiejąc przebaczać. Z pewnością, zaznaczając w książce Shelley’a owe dwa bolesne wiersze, musiała w sercu powtarzać inne słowa; i, czytając cały poemat, musiała płakać, jak magnetyczna Dama i myśleć długo o pobożnej trosce, o cudownem uzdrowieniu. „I can never be thine“ Czemu nigdy? Zbyt namiętnie, owego dnia, w lesie Vicomile, odpowiedziała była: — Kocham pana, kocham, kocham!
Jeszcze słyszał jej głos, ten niezapomniany głos. I przyszła mu na myśl Helena Muti, zbliżyła się do tamtej, zlała się z nią, wywołana owym głosem; i powoli zwróciła jego myśli ku obrazom rozkoszy. Łóżko, na którem leżał i wszystkie rzeczy wokoło, świadki i współwinowajce dawnych upojeń, zwolna zwolna nasuwały mu obrazy rozkoszy. Zaczął w swej wyobraźni ciekawie rozbierać sijenienkę, owijać ją swojem pożądaniem, nadawać jej postawy oddania się, widzieć ją w swych ramionach, rozkoszować się nią. Materyalne posiadanie tej kobiety tak dziewiczej i tak
Strona:PL Gabryel d’Annunzio - Rozkosz.djvu/270
Ta strona została przepisana.