Strona:PL Gallus Anonymus - Kronika Marcina Galla.pdf/118

Ta strona została przepisana.

w rzeczy saméj, przy piérwszym zapędzie Swiatopełk morawski, na podobieństwo dzika od brytanów (molossów) szarpanego, zmiatając wszystko po drodze, lub, prowadząc dalej uczynione dopiero porównanie, kłem sterczącym rozcinając, tych powalił o ziemię i trupem zasłał, innym wnętrzności wypruł, i nie wprzód bieg pohamował a zaprzestał owej szkody, pokąd zdyszany łowiec, z inną psiarnią nie nadbiegł w pomoc swoim dziesiątkowanym. Objaśnić wypada, iż Swiatopełk, drogami ukośnemi, goniąc na wyskok, w rozumieniu swém, obładowanych zdobyczą już by był prawie do reszty ich dokonał, atoli jak w porównaniu powyższem się mówi, nagła znalazła się pomoc, z nadbiegłego na plac walki, odrębnego jeszcze hufu w całej pełni, który od innej strony ciągnąc, uniesienia napastnika wkrótce i zuchwalstwo poskromił dostatecznie. Jakoż oddźwięk tłuczonych hełmów szablami, długiem rozległ się echem po wklęsłościach gór i zaciszach leśnych, posypały się iskry ze startych z sobą żeleźców, włócznie pryskały o nasrożone puklerze, a co piersi rozpłatanych buchnęło krwi strumieniami, co rąk obciętych i całych lub z kręgami nadłamanemi tułowów, jeszcze drgających, pole zasłało. Tam to było rzeczywiste pole Marsowe, tam przerażające fortuny igrzysko. Obie strony nakoniec, tak dalece ową rozprawą znużone były, tak z sobą się porównały, co do straty w rycerstwie liczebnie, iż ani Morawczycy wesoło pochlubić się mogli zwycięztwem, ani taka zakała mogła się przypisać dla polskiego oręża. W oném spotkaniu utracił rękę towarzysz Żelisław[1], gdy piersi tarczą zasłaniał, choć pomścił ją dzielnie natychmiast, drugą ręką przeciwnikowi cios śmiertelny zadając. Odrębnie jeszcze panujący książę Bolesław, przez zaszczyt dla wojownika, złotą ręką w miejsce utraconej go obdarzył.






  1. 26)  Towarzysz Żelisław (Zelislavus comes).

    Postać znajoma w heraldyce naszéj. Żelisław traci rękę, Bolesław złotą go nagradza. Zaznacza jednak przypiśnik Niesieckiego „to zdarzenie herbu nie płodzi...“ o jego komesostwie mówi Maciejowski w Pam. T. I, str. 144.