Strona:PL Gallus Anonymus - Kronika Marcina Galla.pdf/169

Ta strona została przepisana.

posuwając, wyzywał do boju, choć to daremnie czynił, jakkolwiek nie piérwej zamierzył brać się do pożóg i łupów, nim do rozprawy walnej byłby przyszedł. W ciągu tego Czesi, gromadami pojedyńczemi przemykali się w oddaleniu; jakoż za piérwszém natarciem Polaków znikali z przed oczu, jakby bezużytecznością pogoni jedynie znużyć ich usiłując. Wysypały się też niekiedy z zamków pobocznych liczniejsze ich oddziały, lecz i te podobnież, za ruszeniem ku sobie w całym pedzie polskich hufów, natychmiast w nich się kryły, każąc poprzestać tymże na puszczeniu przedmieść lub przygrodków z pożarnym dymem. Atoli wnet brat najmłodszy Borzywoja, o którym wyżéj nadmieniłem, błagał i zaklinał Bolesława, aby wzbronił grabieży, pożóg i pustoszenia krainy; mniemał bowiem w prostocie młodzieńczej, słowom zdrajców zawierzając, iż bez wojny, bez pogromu tron swój pozyska. Dopiero dnia czwartego, Bolesław przyspieszywszy pochód, traktem bitym, w nadziei dojścia do rozprawienia się orężnego, dostrzegł na brzegu rzeki przeciwnym[1] zgromadzone wojsko pod książęciem czeskim, który nie śmiejąc gdzieindziéj, w tém miejscu dopiero na Bolesława, ale i to nie dla stoczenia bitwy, a dla utrudnienia mu przeprawy, oczekiwał. Bolesław na widok przydybanego wreszcie nieprzyjaciela, lecz nie stającego do walki, zżymał się jak lew, który gotową zdobycz znajduje, ogrodzoną przecież parkanami a przez to nietykalną. Co się pomkną Polacy, to górą, to na dół rzeki dla przebycia tejże, wnet tłumy Czechów stoją naprzeciw i wszelkiego dostępu bronią. A była to rzeka, wedle przestrogi zbiegów czeskich, których miał przy sobie, grzązka i mulista, dla takiego mnóstwa, choćby nawet nikt przejścia jej nie bronił, niebezpieczna do przeprawy. Widząc zatem Bolesław, iż w takiém położeniu daremnie tylko czasby trawił, słońce zaś widocznie zniżało się już ku zachodowi, posyła do książęcia czeskiego z propozycyą do wyboru, iż albo z miejsca odchodząc Bolesław, wolnego mu przejścia dozwoli, albo sam przejdzie na drugą stronę, gdy książę czeski toż samo uczyni nawzajem. Jakoż upewniano go, że nie

  1. 14)  Na brzegu rzeki przeciwnym.

    Mowa o rzece Cydlime, którą przebędzie Bolesław, przy ujściu jéj do Elby.