Strona:PL Gallus Anonymus - Kronika Marcina Galla.pdf/180

Ta strona została przepisana.

ła mu stołem, trawa przykryciem, chleb kolczasty za łakocie, woda za nektar. Prócz tego biskupi, opaci, kapłani, mszami i postami, każdy wedle sił swoich go wspierał, a tylko w większą uroczystość kościelną lub w czasie poświęcenia kościołów, cokolwiek mu z pokuty, powaga kanoniczną zwalniali. Sam także polecał msze za grzeszników i za umarłych odprawiać, śpiewać psałterz, przez miłość zaś bliźniego, wielką pociechę w rozdawaniu szat i jadła ubogim znajdował. A co się więcej nad to wszystko i za rzecz główną w pokucie ceni, powagą daną z niebios, po takiem zadość uczynieniu bratu swemu spełnioném, rozgrzeszenie zupełne otrzymuje. Jeden jeszcze owoc, godny takiej pokuty, można przytoczyć w Bolesławie, zasługujący na naśladowanie przez innych pokutników, taką książęcą dostojnością nawet nie okrytych. Gdy bowiem nie księstwem podręczném, lecz wspaniałém królestwem władał i ciążyła na nim powinność zasłaniania kraju od napaści, tak chrześciańskich, jak bałwochwalczych sąsiadów; on siebie i królestwo swe Bożej polecił opiece, a sam pielgrzymkę do ś. Idziego i ś. Stefana króla[1], nadawszy jej pozór zjazdu (z monarchą ościennym), lecz istotnie z powodu najżywszej pobożności, mało o tém dając wiedzieć ludziom, odbył uroczyście. Każdodziennie bowiem przez cały ów Post Wielki, przestawał na suchym kawałku chleba i wodzie krynicznej, a jeśli kiedy te ścisłość i surowość przełamał, czynił to zniewolony prawie przez opatów i biskupów, którzy uwzględniając mozół pielgrzymki, zwolnienie to postu zastępowali mszami i modlitwami. Bez wyjątku też dnia każdego, poczynając od wyjścia z gospody, w otoczeniu biskupów i kapelanów, pieszo i boso postępował, dopóki godzinek o Najśw. Pannie, dziennych godzin kanonicznych i siedmiu psalmów pokutnych wraz z litanią nie odmówił, a często jeszcze przyłączał do tego i psałterz dalszy, z wigiliami za umarłych. Przez ciąg wreszcie trwającej pielgrzymki, tak pobożnie i gorliwie dopełniał mycia nóg ubogim i rozdawania jałmużn, iż żaden potrzebujący, który miłosierdzia u niego żebrał, z próżnemi nie odszedł rękami. Do jakiegokolwiek

  1. 23)  Pielgrzymka dó ś. Idziego i ś. Stefana króla.

    Z powodu wyszczególnienia osobno dwóch świętych patronów, powstała, jak wiadomo, kwestya między uczonymi: azaliż Krzywousty dwie pokutnicze odbył pielgrzymki, to jest jednę do tegoż znowu klasztoru w Prowancyi, dla podobieństwa nazwisk, w którym, na początku niniejszéj kroniki, modlili się zakonnicy ś. Idziego, o jegosamego urodzenie, drugą do Białogrodu na Węgrzech? Kronikarz w istocie daje powód do tego mniemania, brakiem szczegółów o miejscowościach, lecz nie określeniem dwojga dat odrębnych, pod względem czasu pielgrzymki. Tyle przecież — można by się spodziewać — w takim razie, zdobył się na odróżnienie Francyi i Węgier, iż choćby najkrótszą wzmianką o pierwszéj, usuwałby wątpliwość. Lecz się u niego dzieje przeciwnie. Odróżnia on pielgrzymkę do Węgier, od pielgrzymki do Gniezna w powrocie. O Francyi ani słowa. Według więc tekstu kroniki, nicby pomienionego domysłu, o dwóch pielgrzymkach do dwóch tak odległych od siebie krajów, przynajmniej w tym jednym okresie czasu nie usprawiedliwiało. Słuszność więc na teraz, musi mieć dla nas komentarz Bielowskiego (Pomników T. I, str. 481), iż wzmianka o ś. Idzim, tyczyła się opactwa pod wezwaniem tego świętego w Szymegu na Węgrzech a wzmianka o ś. Stefanie, kościoła Panny Maryi w Białogrodzie (Stuhl-Weissenburg) na tychże Węgrzech, który założonym był niegdyś przez tego świętego króla i w którym spoczywały jego zwłoki po zgonie. Okresem zkądinąd panowania króla Kolomana, spółczesnego Krzywoustemu, od r. 1095 do 1114, na myśl przeciwną, jeszcze nie na prowadza wcale, gdy pokuta surowego sędziego na Zbigniewa, nie mogłaby, z samegoż porządku opowiadania przypadać w żadnej dacie wcześniejszéj. Na zbytnią tymczasem a zwykłą Gallowi, zwięzłość stylu, spada wina wątpliwości, o której mówiliśmy.
    Nie pomińmy wzmianki, iż chronologowie wnoszą o innéj jeszcze dwoistości, czyli że przez króla węgierskiego, nie wyszczególnionego z imienia u Galla, chcieliby rozumieć następcę już Kolomana, syna jego Stefana II, jak przy téj opinii Naruszewicz obstaje ale według dat panowania Stefana II, i zakres kroniki naszéj, posuwałby się do dalszych lat nad rok 1110. Naruszewicz miejsce spotkania królów polskiego i węgierskiego, naznacza w Budzie, po drodze do Białogrodu. Słowo ostatnie Galla w tym sporze, jak miecz Brennusa, szali nie przeważa; pomimo, iż wymienia Kolomana — wszakże świéżo mówiliśmy o podstawieniu przezeń innego imienia księcia czeskiego czyli Borzywoja, w miejsce Sobiesława. Znać go pamięć niekiedy zawodzi, skoro się na niéj jedynie opiéra.