mianego na zbyciu, traktowania kroniki i kronikarza. Do zachęt naszych w tym względzie policzmy, mianą w pamięci opiniję o Gallu, między innemi, badacza starożytności słowiańskich, Szafarczyka, (w przekładzie Bońkowskiego T. 2-gi str. 435), który wyszczególniając „skromność“ Galla, w porównaniu do Kadłubka i blizkocześnych z tymże dziejopisów, jakoby wyłączał jego pracę z rzędu, mniej godnych podniesienia w imię krytyki przez słowianina, z rzędu kłamliwych. Obstajemy też pośrednio przy jego opinii, od tego zaczynając niniejszy przypis, iż wyrozumianym być powinien Gallus w swej tradycyi, z tego, co przynosi, nie z tego, co umyślili inni z niej uczynić. Może to byli wysłańcy Świętopełka morawskiego (jak rozumie Ossoliński), może uczniowie ś. Ansgara (jak naprowadza na to Szajnocha w Lechickim początku Polski), albo też przychodnie w celach innych: nasz kronikarz, jak powiedzieliśmy, nie robi w tym względzie żadnych domysłów. Uważany przeto sam w sobie, staje się zawsze czystą i niezmąconą dla badaczów krynicą. Wszakże pomimo wydatnej wszędzie w swej kronice gorliwości rzymskokatolickiej, nie daje nawet powodu do sarkazmów, przez powierzanie missyi apostolskiej aniołom, zamiast zwykłych śmiertelników. A jednak tchnie tyle prawdy wyższej i świętości; w słowach i znalezieniu się ogólném, jego tajemniczych pielgrzymów!
Znać już w tych słowach kronikarza z epoki po-chrobrowskiej, który patrzył na odmienny wcale obyczaj, w zachowaniu się monarchy spółczesnego, a bardziej jeszcze pamiętał o obyczaju wprowadzonym na dwór panujący, pod dwoma poprzednimi Bolesławami. Chociaż nie wyrozumiewamy go bynajmniéj, ani w tém miejscu, ani w dalszych opowiadaniach, tym sposobem, jakoby pojęcia swe w czémkolwiek, na zakrój spółczesności przerabiał... Cechą jego owszem jest dla nas wybitną, że raczéj wtajemnicza się w przeszłość, niżeli usiłuje ją przeistaczać, wedle modły pojęć, których pod wpływem teraźniejszości mógł nabyć. Wyjątek główny od cechy tej uczynimy daléj, pod względem pomienionej gorliwości religijnej, lecz odosobnienia się jogo w takim razie, anibyśmy rzeczywiście domagać się nie powinni.