Strona:PL Gallus Anonymus - Kronika Marcina Galla.pdf/36

Ta strona została skorygowana.

szanownemu kanclerzowi Michałowi[1], pracy poczętej dokonawcy, z tém pobożném pragnieniem, pisarz dziełka niniejszego, oby na Syonie[2] swym postawieni, dla straży trzodki od Pana świętych sobie poruczonej, trwając w czujności a z cnoty w cnotę przechodząc kolejnie, zasłużyli oglądać oblicze Pana nad pany!

  1. Zastanowić to może słusznie, iż Bielowski tak skory zazwyczaj w pragmatyzowaniu swoich domysłów, z kolei w tém miejscu, jakby dość już o Michale kanclerzu w życiorysie Galla nadmienił, nie widzi się w obowiązku dołączenia żadnego przypisu. Zkądże wiedział najpierwej o rodowości jego polskiej? czy tylko znowu z domysłu? Wyznać może nie chciał prostodusznie z Kownackim, iż „kto był ten Michał kanclerz, o którym Marcin wspomina, w tej chwili nie wié“ (Pam. warsz. 1819 n. 5 str. 115), ani z tłómaczącym znowu słowa tegoż na język łaciński Bandtkiem: quis hic fuerit, libere ignorare me profiteor. W każdym razie milczenie jego co do dat jakichś z życia tego kanclerza, bądźto na mocy katalogów, bądź innych źródeł — rzeczy nie poprawia. Ostatnią więc instancyą są tylko znowu pewne orzeczenia samegoż Galla, który wielbiąc powyższego swego spółpracownika, żadnych w istocie wybitniejszych śladów polskości Michała, jak polskości własnej nie zostawia. Entuzyazm wprawdzie, z jakim odzywa się o nim wszędzie, aż do podniesienia na stopień wielkości (magni Michaēlis), dowodzi, iż stanowisko zajmować mógł tenże nietylko w oczach Galla podniosłe; ale nic więcej.
  2. Trudno pojąć rzeczywiście, zkąd tu z wyrazów autora: super montem Syon domini sanctorum gregi commisse vigilanti studio speculari, dałby się budować wniosek, iż pisał swą Kronikę niewątpliwie na górze Coelius, albo w rzymskim klasztorze benedyktynów? Czyliż ta góra Syon, łączona w inném czytaniu tekstu, z pamięcią Ś-go Grzegorza papieża, co innego oznaczać może, prócz ogólnego pojęcia kościoła Chrystusa i jego hierarchii — czego ślad ten nie jedyny mamy w stylu allegorycznym pisarzy kościelnych? Pamiętamy bardzo dobrze o uwagach w tym względzie, dołączonych przez Lelewela do życiorysu i oceny Kadłubka przez Ossolińskiego, w tłómaczeniu niemieckim Lindego. Lecz te nie przynoszą pożądanej dla nas jasności, jaka wynika, po szczęśliwym pomyśle przecinka w tekście przez Bandtkiego. Anibyśmy wreszcie dostatecznej zdać sobie sprawy nie mogli z tego wyszczególnienia przez Galla, na wstępie pierwszym, miejsca swego pobytu; aniby nawet, w ciągu całej dalszej przemowy, o nie bynajmniej chodziło. Czemużby raczej dowodzić nie miał pewności podania swego, opierającej się na przeznaniu Polski wewnątrz, jako świadek naoczny? a bardziej jeszcze jako oświecony należycie przez swe stosunki?