Strona:PL Garborg Górskie powietrze.pdf/102

Ta strona została przepisana.

ny akord; — słońce wyszło a biały orkan światła wypełnił niebo i ziemię.
I świat zdawał się stworzony na nowo.
Jest to chwila, gdy wszystko cichnie każda ćwierkająca siewka, każda kukająca kukułka, i lis i niedźwiedź stają osłupiałe, bez ruchu, a zając przystaje w skoku. Świat zapomina o sobie wobec tej wszechpotęgi; zda się, jakoby w porannym świetle, pod kręgiem słońca miał widzenie bóstwa.
A po tej grze barw, po tym cudzie natury nadpływa dzień roboczy — ciężki i długi.

∗             ∗

Puściliśmy się dalej przez zarośla a słońce prażyło bardziej, niż trzeba było — przynajmniej o ile chodziło o mnie.
A rozmaite owady kąsały a komary cięły. Muchy zaś, bzykając, obijały ci się o uszy i policzki raz wraz, bez ustanku, bez końca.
Uciekaliśmy potym — przynajmniej ja. Głowa mi ciążyła, nogi osłabły, tłumok gniótł mi ramiona coraz dokuczliwiej.