Strona:PL Garborg Górskie powietrze.pdf/106

Ta strona została przepisana.

się najpierw. Zaraz zbliżyła się i reszta, zaciekawiona przybyszami. Wnet zawiązała się żywa rozmowa, z ktorej dowiedzieliśmy się, żeśmy trafili na pogrzeb a nie na wesele.
Tutejszy gospodarz rozstał się z tym światem.
— Tak, tak — mówili — wszystkich nas to czeka. No, stary był dość... ale taki znów bardzo stary, nie.
Obliczyli, że miał lat 86, a to przecież znowu nie taki wiek podeszły. Ale w ostatnich latach jakoś zdziecinniał.
— Chory? — nie. Chory nie był zgoła. Przez całe swoje życie nie chorował ani przez jeden dzień... chociaż ciężkie miał życie. Harował i obrabiał wszystko sam, przez długie lata, dopóki synowie nie dorośli. O, on, Haakkaa Paalströen, nie należał do tych co umieją siebie oszczędzać! Ach, te czasy, kiedy to zajmował się i ciesielką i wypalaniem węgla i zwózką w najstraszniejsze mrozy — bo to było wtedy, kiedy wypalali węgle do fabryki, — a przytym i dom obrobić musiał — ach tak, ciężko mu było, ale nigdy nie narzekał i nigdy, nigdy nie chorował —