Strona:PL Garborg Górskie powietrze.pdf/108

Ta strona została przepisana.

— Górskie powietrze — potrząsnął ku mnie znacząco głową Olaguten.
Powstał stąd mały spór o to «górskie powietrze». Najmłodszy z pośród mężczyzn, z któremi rozmawialiśmy, utrzymywał, że powietrze nie znaczy tak wiele; teraz, przy tym samym zdrowym powietrzu ludzie nie żyją tak długo — większa część umiera wcale młodo, na suchoty, dyfteryt i różne inne nowe choroby, niedawno powstałe.
— Wprowadzone — poprawił go Olaguten — wprowadzone koleją żelazną... z miasta. To jest jedyne dobro, które wam przyniosła kolej żelazna, ale powinniście się nauczyć zamykać nas, mieszczuchów w sanatorjach i hotelach, abyśmy sobie tam leżeli i umierali sami dla siebie.
Śmieli się z tego wszyscy i wrócono do poprzedniej rozmowy.
— Zdziecinniał stary — powtórzono. Tej młodej kobiety, która weszła w dom, nigdy nie mógł spamiętać. Codzień, ilekroć weszła, wpatrywał się w nią ze zdziwieniem, coby to była za jedna. — Tej kobiety nie znam — powtarzał stale.