Strona:PL Garborg Górskie powietrze.pdf/111

Ta strona została przepisana.

nej strony mężczyźni, z drugiej kobiety. Wiele z tych ostatnich trzymało na kolanach drobne dzieci, jedna karmiła niemowlę. Ile razy chciała zakończyć, małe poczynało krzyczeć. W samych drzwiach stał mężczyzna drobnego wzrostu, o podłużnej, krzywej twarzy z pełną brodą. Był on wzruszony, albo też miał katar, bo często ucierał nos. A ponieważ w tej uroczystej chwili chciał w swoim zachowaniu się być możliwie najwytworniejszym, za każdym razem schylał się i ocierał palce o podeszwę. Za nim w sieni stała młodzież, służba i inni, nie należący do konduktu. My, nieznajomi znaleźliśmy sobie miejsce w kącie... obchodzono się tu z nami na ogół lepiej, niż mogliśmy się spodziewać, jako nieproszeni goście.
Miejscowy nauczyciel, wysoki, blady mężczyzna, w jasnoniebieskim szewiotowym garniturze, odprawiał śpiewy nad ciałem. Kilku z urządzających pogrzeb wtórowało mu. Przypominało to wspólną modlitwę lub małe zebranie w celu wzajemnego umacniania się w wierze.
Psalm był długi. Spokojnie, miarowo