Strona:PL Garborg Górskie powietrze.pdf/113

Ta strona została przepisana.

go, dokąd nie dotrze już żaden smutek, ni kłótnia, żadna waśń lub troska.

Biednemu, staremu, zdziecinniałemu dziadusiowi będzie tu dobrze; może sobie spać spokojnie, nie musi zrywać się do pracy i zajęcia. A duszyczce jego dobrze też będzie u Pana Boga. Tam i my dostaniemy się kiedyś przy Boskiej pomocy. I wszystkie głowy pochyliły się, niejedno oko łzą nabiegło, gdy psalm zakończył się tą pełną prostotnej ufności modlitwą:

Dopomóż nam w walce
aby, gdy ona się skończy
dostała nam się palma
i korona życia!

Po psalmie miał nauczyciel krótką przemowę, w której prostemi i łagodnemi słowy przedstawił to, co w taki dzień wszystkim nam na myśl przyjść może. — Powinniśmy pamiętać — mówił — że jesteśmy jako trawa i siano, które puszcza się, jest młode i silne i zdaje mu się, że cały świat stoi otworem, wtym musi zwiędnąć i nowa trawa wyrasta na miejscu, gdzie ono rosło przedtym. To też nie powinniśmy uważać się za osiadłych