Ta strona została przepisana.
si gospodarze, spoglądając z powstrzymywanym uśmiechem na zabawę dzieci.
— Ha, przecież to w górach!
To nie była śmierć. To było życie wielkie, świeże życie, życie natury, życie na swobodzie z wieczystym rodzeniem się i usychaniem, z młodą, puszczającą się świeżo trawą na zeschłym sianie.