Strona:PL Garborg Górskie powietrze.pdf/12

Ta strona została przepisana.

Obrał więc drogę pośrednią: przyszedł w ubraniu cywilnym, a podczas mowy pogrzebowej w kaplicy ukrył się w kącie tuż przy wejściu. Bawiło nas to niezmiernie.
W drodze rozbieraliśmy też «położenie.» Mówiliśmy o całej tej pracy, która idzie na marne w takich stosunkach państwowych, jak obecne, i o tym, jak małą może być chęć do niej, skoro się żyje w naprężeniu z dnia na dzień, od rana do wieczora. Potym, przypominam sobie, mówiliśmy o mowach pogrzebowych. Utrzymywaliśmy, że gdyby je spisać, możnaby sprzedawać potrzebującym. Niepodobna wymagać od księży, którzy od ośmnastu wieków stają nad grobami, aby wymyślili coś nowego. Nam się zaś zdaje, że słyszymy niby katarynkową melodję, wszystko to, co już umiemy na pamięć.
Mój zmarły przyjaciel niewiele przywiązywał wagi do mów pogrzebowych. A właśnie dziś mieli przemawiać nad jego grobem. Dobrze przynajmniej, że nie będzie ich słyszał.