Strona:PL Garborg Górskie powietrze.pdf/125

Ta strona została przepisana.

Wszędzie pełno kamieni, jakby je kto rozsiał naokół, wielkie i małe, oderwały się one od budowli a brunatna ich barwa w ciągu długich lat przybladła. Wielkie, kamienne olbrzymy, odłamy skalne z lodowej epoki strzelają ku niebu ze szczytów i grani, często uczepione na najwyższym cyplu, skąd, zda się, mogą spaść każdej chwili.
Wielkiej rozmaitości barw nie przedstawia to pustkowie. Kamienno-szary i kamienno-błękitny kolor naprzemian z brunatną barwą wrzosu i z zielenią trzęsawisk w dolinach lub z górskim torfowiskiem przeważają — tu i owdzie, na zboczu żółcą się liście brzozowego gaiku lub krwawią się żywe, czerwone jagody na młodej jarzębinie. W rozpadlinach skalnych i w dolinach błyszczą ciemne aż czarne błotniska, długie, sine jeziora a po okrągłych kamykach z szumem i pluskiem stacza się potok.
Rzadko kiedy, niespodziewanie, niby widzenie senne ukaże się wśród złomów kamiennych mała ludzka osada: kilka maleńkich, torfem krytych domków, do słońca zwróconych, najczęściej nad wo-